Nasza eksportowa chluba, RIVERSIDE nie zatrzymuje się i z przytupem rozpoczyna rok 2023. „ID.Entity” najnowsze dzieło zespołu zachwyca nie tylko niezwykłą okładką, ale i znakomitą muzyką. Jest to tez pierwszy album zespołu, który oficjalnie ponownie jest kwartetem, a nieodżałowanego Piotrka Grudzińskiego godnie zastąpił Maciej Meller (niegdyś Quidam).
Płyta rozpoczyna się niczym u Hitchcocka, czyli od trzęsienia ziemi w postaci „Friend or Foe?”. Uwielbiam ten utwór. To przepiękny hołd dla muzyki lat 80-ych z dynamiką, przebojowością i vintage’owym syntezatorem. To będzie hit koncertów RIVERSIDE, nie mam co do tego wątpliwości – ma w sobie tyle melodii i taneczności… a do tego ten pulsujący basik – rewelacja! Zaraz po nim soczystym otwarciem wchodzimy w „Landmine Blast”. Sporo się tu dzieje a uwagę zwracają quasimelodeklamacje i nieco transowy refren. Trzeci na płycie „Big Tech Brother” rozpoczyna się od totalnej zmyłki. Osoby, które miały do czynienie z promocyjnymi wydaniami płyt sprzed lat zapewne nieraz napotkały na wydania z tzw „voiceoverami”. Polegało to na tym, że co jakiś czas pojawiał się głos, który mówił o tym czyja to płyta, że nie wolno nią handlować itd. RIVERSIDE zastosowali ten trik w otwarciu tego kawałka i przyznaję, na chwilę zbili mnie z tropu. Jak już zapoznamy się z „zasadami” odsłuchu utworu rozpoczyna się kolejna odjechana jazda bez trzymanki. Otwarcie to totalny odlot, z brzmieniami dęciaków, wyrazistym basem, mocarna gitarą i w końcu Hammondami. Gdy jednak wchodzi wokal, utwór wycisza się i pojawia się prześlicznej urody melodia. Jakby jednak komuś było mało, to jest i charakterystyczny krzyk Mariusza Dudy (oj dawno na płytach go nie było) a w zakończeniu robi się dosyć podniośle. Tym sposobem przechodzimy do utworu „Post-Truth” w którym konkretną robotę wykonują gitara i mocny bas w zwrotce. Uwagę zwraca tez zakończenie, bo gdy nagle dźwięk się urywa chwilę tylko dla siebie otrzymuje Michał Łapaj wypełniając ją ujmująca fortepianową melodią. Lubicie długasy? Tak? No to proszę bardzo. „The Place Where I Belong” to ponad 13 minut dla Was. Pojawiają się akustyczne gitary, jest klimat hard rocka lat siedemdziesiątych, jest odrobina dźwiękowych odlotów no i te Hammondy – bajka! „I’m Done With You” rozpoczyna się “brudnym”, wyrazistym basem, który wprowadza perkusję a następnie klawisze (ciekawe czy to otwarcie jest efektem jammowania czy to przemyślany motyw). To najostrzejszy na płycie, podszyty progresywnym duchem utwór ze zdecydowanym riffem w refrenie. Krążek zamyka „Self-Aware”, który przynosi niespodziankę w postaci fragmentu w stylu reggae, ale i hipnotyczną drugą część z powtarzanym wielokrotnie motywem.
„ID.Entity” to najlepsze co mogło się trafić na początku roku. RIVERSIDE nagrali kolejny, znakomity album. Kolejny inny album. To nowe otwarcie, zakończenie okresu żałoby i spojrzenie w przyszłość. Po cudownym, wyciszonym czy wręcz nostalgicznym „Wasteland” zespół powrócił z kolorowym, dynamicznym i zróżnicowanym wydawnictwem.