Strefa Klimatyczna

Publikacja: 01 kwiecień 2004
Wywiadu udzielał: P.KOZIERADZKI
Rozmawiał: Małgorzata Gołębiewska

Zainteresowanie twórczością RIVERSIDE wzrasta. Już nie tylko dlatego, że perkusista Piotr Kozieradzki przez wiele lat udzielał się w death metalowm Hate. Nie tylko dlatego, że jest on właścicielem niezależnej wytwórni Apocalypse Productions. Teraz to już dodatkowa atrakcja, nie mająca tak naprawdę żadnego wpływu na muzyczne perypetie. O wiele bardziej intrygują dźwięki, wypełniające debiutancki krążek zespołu. Out of Myself słusznie okrzyknięto progresywną rewelacją na rodzimych śmieciach. Nie ma w tych słowach ani nutki fałszu, ani tym bardziej górnolotnego namaszczenia. Riverside w obranej stylistyce czuje się jak ryba w wodzie, nie prowokuje do upiornych porównań z twórczością przodków. Raz jeszcze o okolicznościach powstania, muzycznych fascynacjach i planach na przyszłość opowie wspomniany Piotr Kozieradzki.

Pewnie masz już dość tego pytania, ale może zrobimy mały wyjątek i powiesz jeszcze raz w jakich okolicznościach powstał Riverside :-)
Nie jest jeszcze tak źle :-). Zespół powstał zupełnie przypadkowo. Pewnego razu jechałem samochodem, odwieźć Piotrka Grudzińskiego do domu i przypadkowo włączyłem kasetę. Była to płyta Marillion "Clutching At Straws". Po krótkiej wymianie zdań okazało się, że słuchamy podobnej muzyki. Padła wtedy luźna propozycja "może kiedyś byśmy razem coś pograli?". I po roku mieliśmy już klawiszowca oraz wokalistę i basistę w osobie Mariusza Dudy. To początek tej niewiarygodnej historii. Dalszy ciąg piszę się nadal i to w bardzo fajnych barwach :-)

Miłośnicy łomotu znają Twoje muzyczne korzenie, fani rocka progresywnego, którzy zainteresowali się Waszą twórczością bez przeszkolenia merytorycznego, pewnie nie uwierzyliby, że przez parę lat udzielałeś się w death metalowej kapeli. Czy Twoje progresywne zapędy zadecydowały o rozstaniu się z Hate ?
Nie, opuściłem zespół za tzw "porozumieniem stron". Zdecydowałem się na ten krok, z prostej przyczyny. Miałem trochę dosyć już tego wszystkiego: muzyki, klimatu, ludzi i wiecznych problemów. Po Hate był zespół Domain. Nagrałem 3 płyty i to był właśnie zespół z którego zrezygnowałem dla Riverside :-).

Czy czujesz się jeszcze nieco zmanierowany "łomotowymi" konwencjami ? Na "Out of Myself" perkusja nieraz brzmi dość metalowo ...
Nic na to nie poradzę. Taki mam styl grania. Z drugiej strony niektórzy ludzie mówią, że to jest duży plus. Nie jest to sztampowa gra na bębnach, taką jaką można usłyszeć w innych grupach progresywnych. Często słuchając płyt innych progresywnych zespołów, nie "słychać perkusji". Co nie oznacza że jej nie ma, tylko jest taka na którą nikt nie zwraca uwagi. Widać u mnie jest inaczej. Jednak przez dobre 12 lat grałem dość szybko i głośno :-))

Czy interesujesz się jeszcze sceną metalową ? Zdarza Ci się relaksować przy deathowych drzazgach?
Tak, cały czas słucham metalowej muzyki. Wiesz, jestem już w takim wieku, że nie styl się tutaj liczy tylko jakość tego stylu. Słucham wielu grup z wielu gatunków. Nie wiem, np. lubię Venom i Porcupine Tree, Pink Floyd i Morbid Angel, Marillion i Nile. W każdej muzyce jest coś dobrego i nie koniecznie musi to być metal czy progres. Słucham Seala, Teras For Fears, George Michaela i wielu innych popowych zespołów i wykonawców. Ciężko byłoby mi działać, jeżeli musiałbym słuchać tylko jednego gatunku. Gdy grałem w Hate, też słuchałem różnej muzyki. To niektórym przeszkadzało, ale zawsze mnie to nie interesowało :-)

To pytanie padło nie bez powodu, wiadomo bowiem, ze masz własną wytwornię, która właśnie zajmuje się propagowaniem metalowych produkcji. Czym kierujesz się przy wyborze podopiecznych ? I czy ze względu na sprecyzowany profil muzyczny, "Out of Myself" nie mogło wyjść nakładem Apocalypse Production ?
Tak, Apocalypse Production działa nadal. Trochę przystopowałem, lecz nie zawiesiłem działalności. Wydałem teraz coś takiego jak "Unholy Bible Of Polish Death Metal" i nowa płytę bardzo dobrej kapeli Valinor. Ta pierwsza to seria wznowień starych demówek i płyt z lat 90. Jest tam Armagedon, Betrayer, Imperator, Pandemonium i Slashing Death. Czym się kieruję ? Tylko i wyłącznie moim gustem i znajomościami. Może to dziwnie zabrzmi, ale wydałem niektóre zespoły tylko dlatego, że się z nimi znam a niektóre bo naprawdę grają dobrą muzykę. Na szczęście tych ostatnich jest dużo więcej :-). Riverside też wydałem pod szyldem Apocalypse Production. Dystrybutor tylko się zmienił na ten jeden tytuł. Cała reszta jest nadal sprzedawana przez Metal Mind Productions.

Czy masz rozeznanie co do publiki która słucha Riverside ? Ze względu na Twoje metalowe korzenie, możecie zainteresować sobą fanów łomotu. Z drugiej strony są na pewno miłośnicy progresywnych brzmień ...
Powiem ci, że Riverside słuchają różni ludzie. Metalowcy, progowcy, jazzowcy i ludzie słuchający popu. To jakiś fenomen, widząc tych wszystkich, którzy przychodzą na nasze koncerty. Prawdę mówiąc nie mógłbym sprecyzować do końca, kto słucha naszej muzyki. Są to młodzi ludzie i tacy co mają już ponad 35 lat, metalowcy i goście wyciągnięci siłą z koncertów jazz jamboree. Olbrzymie różnice we wszystkim, a jednak słuchają naszej płyty i przychodzą na nasze koncerty, śpiewają nasze teksty. To jest naprawdę niesamowite i strasznie wzruszające. Ostatni koncert jaki graliśmy we Wrocławiu był dla nas tak wielkim szokiem, że podczas pierwszych numerów mieliśmy wszyscy nogi jak z waty. Było 600 osób i śpiewali tak głośno, że musiałem poprosić akustyka o podkręcenie mojego odsłuchu, ponieważ ludzie go zagłuszali.

Jaka jest według Ciebie kondycja muzyki progresywnej (jakkolwiek by tego nie rozumieć) w Polsce?
Nie jest kolorowo. Jest mało zespołów, miejsc do grania koncertów i ludzi którzy chcą coś z tym zrobić. W radiu kilka audycji, o takich porach, ze trzeba być nocnym Markiem, aby ich posłuchać. W sieci jest też bardzo mało portali, które są nakierowane na taki styl. Mam nadzieje, że miedzy innymi Riverside stanie się tym zespołem który ruszy tą trochę zastygłą scenę :-). Pozdrowienia dla wrocławskiego zespołu Lavender, Amanora, Intricate Division, Naamah i portalu Artrock.pl oraz wszystkich ludzi którym się "chce". Naprawdę warto spróbować. To bardzo podatny grunt i co najważniejsze : wdzięczny!!

Dlaczego wybraliście "Loose Heart" na singiel promujący dużą płytę ? W zasadzie na jego miejscu mógłby znaleźć się każdy inny kawałek i tez zapewne spełniłby swoje zadanie ;-)
I właśnie tak samo myśleliśmy jak ty :-). Był wielki problem z wyborem. Postanowiliśmy tak tylko ze względu na radiostacje. Jest to chyba najbardziej komercyjny numer na naszej płycie, więc się nadawał w 100 % :-). Poza tym jest też krótki, więc na singiel był akurat.

"Out of Myself" często porównuje się do twórczości Pink Floyd, Marillion czy Porcupine Tree. Trudno jednak posądzać Riverside o bezmyślne kopiowanie. Nadajecie muzyce dość szczególnego, intymnego charakteru. Banalizując sprawę, można powiedzieć, że dźwięki same płyną, wpływają do uszu i nie chcą wypłynąć :-) Jak zapatruje się na to Twórca ?
Riverside to zbiór czterech indywidualności. Jesteśmy tak różni a zarazem podobni do siebie, że nieraz mnie to zastanawia. Jak do tego doszło, że gramy razem. Piotrek jest strasznym romantykiem muzycznym. Jego płacz na gitarze mógłbym porównać tylko z dwiema osobami - David Gilmour i Steve Rothery. Mariusz to pewnego rodzaju wizjoner i człowiek dzięki któremu wiemy, co chcemy robić. Człowiek pokroju Stevena Wilsona. On zawsze ma wizje, plan i wie jak do niego dążyć. Michał Łapaj to nasz nowy nabytek. Wspaniały człowiek, doskonały klawiszowiec i niesforny rockmen zakorzeniony w muzyce lat 70. John Lord, Rainbow, Deep Purple i tego typu klimaty. Do tego wszystkiego jest strasznie oddany zespołowi. Takiego nam człowieka brakowało. No i ja, metalowiec, raptus i krzykacz. Tyle nas różni, ale tworzymy razem tak, iż słuchają nas różni ludzie. Właśnie w tym widzę siłę naszej muzyki. Jest tworzona przez cztery indywidualności dla tych, którzy nie chcą być szarym Kowalskim i czują się trochę "innymi" w tym naszym smutnym świecie.

Z muzyką dobrze współgrają teksty. Czy należy je traktować jako spójną opowieść ? Czy nie baliście się banalizacji tematu - w końcu podobne historie opowiadało już mnóstwo zespołów, z Marillionem na czele ;-)
Wszystkie teksty pisze Mariusz, ale z tego co wiem :-) "Out Of Myself" to koncept album. Opowiada on o podróży w głąb siebie, o problemach z jakimi się spotykamy na co dzień. Ogólnie mówiąc jest o rozterkach i dokonywaniu wyborów, czy złych czy też dobrych.

W maju wyruszacie na trasę koncertowa. Jak wyglądają występy w wykonani Riverside ? Stawiacie na dynamikę czy nastrój ? Może jakaś sceniczna oprawa ?
Koncerty są dla nas bardzo ważne. Przywiązujemy do nich sporo uwagi. Oczywiście, wszystko jest przemyślane i zaaranżowane, choć pozwalamy sobie nieraz na małe improwizacje. Staramy się wprowadzić wszystkich słuchaczy w doskonały klimat. Chcemy, aby ktoś wychodząc z naszego koncertu, płakał i śmiał się w jednej chwili. Chodzi o wydobycie tych najbardziej skrywanych przez ludzi uczyć. Nasze koncerty są pewnego rodzaju huśtawką nastrojów. Jest w nich smutek, miłość, nienawiść i radość. Tak jak w życiu. Raz na wozie raz pod nim.

9 maja gracie w Bydgoszczy, sześć dni później (16) w tym samym miesicie będzie koncertował Marllion. Nie myślałeś o jakimś podstępie, dzięki któremu Riverside udałoby się supportować ten zespół? Przy okazji powiedz, jak odbierasz Marillion bez Fisha ?
No wiesz, jest to moje marzenie. Zawsze uwielbiałem ten zespół i nic się do dziś nie zmieniło. Co do Fisha czy Hogarta powiem krótko. To są dwa inne zespoły o tej samej nazwie. Uwielbiam wszystkie płyty z Fishem i większość z Hogartem. Mam juz nową płytę "Marbles" i uważam, że po chwilowej "niedyspozycji" ("Radiation" czy "Marillion.com") Marillion stanie się znowu bardzo popularnym zespołem w kręgach prog maniaków. To doskonała płyta. Powrót do "Afreid Of Sunlight" czy nawet momentami do "Brave". To doskonały zespół i jak bym miał z nimi zagrać to bym chyba umarł z wrażenia :-)) Ale czemu nie. Koncert w Bydgoszczy gramy na dziesięciolecie klubu "Kuźnia" i Marillion też tak gra. Czyli można powiedzieć, że gramy przed nimi :-)

Myśleliście już o nowej płycie ? Czy Riverside będzie podążał w wyznaczonym na debiucie kierunku ?
Tak, oczywiście, że myślimy a nawet powiem więcej. Ciężko pracujemy. Nie ma żadnych przestojów w planach. Po trasie majowej mamy kilka dni odpoczynku i dalej wracamy do pracy. Na przełomie kwietnia i maja jest światowa premiera "Out Of Myself", więc pewnie będzie jeszcze trochę pracy promocyjno-koncertowej w Europie i może poza nią. Jak dotąd nie narzekamy na brak propozycji, więc trochę się to przeciągnie. We wrześniu gramy jeszcze drugą część trasy po Polsce. Około dziewięciu koncertów. Wszystko wygląda na to, że pod koniec roku będziemy wchodzili do studia aby nagrać następcę "Out Of Myself". Mamy już pięć utworów gotowych i trzy nadgryzione więc będzie pewnie tak jak mówię :-)

Powiedz jeszcze co rozumiesz przez tytuł "Out of Myself" ?
"Out Of Myself" to wyjście i uwolnienie się od samego siebie. Uwolnienie się od postrzegania rzeczywistości. To chyba najprostsze tłumaczenie tego tytułu.

Dziękuję za wywiad!!!