Nocturnal Battle of Chariots

Publikacja: 01 lipiec 2004
Wywiadu udzielał: M.DUDA
Rozmawiał: Khronos

W natłoku przeciętności, muzycznej nudy, marnych tworów pojawia się promień nadziei na coś wyjątkowego - Riverside. Zanim usłyszałem ich debiutancki "Out of myself" naczytałem się kilogramy recenzji wychwalających ten album. "Czy to jakaś zbiorowa halucynacja stawiających najwyższe noty?" - pomyślałem. Otóż okazało się, że nie. Posłuchawszy albumu przekonałem się, że wysokie oceny to nie pomyłka. Riverside nieźle namieszał, przetasował moją płytotekę i kazał zastanowić się nad listą moich ulubionych albumów. Dla mnie to już wystarczający powód do rozmowy. Uciąłem sobie bardzo miłą, szczerą i dowcipną pogawędkę z basistą i wokalistą Mariuszem Dudą.

Minęło już troszkę od wydania "Out of myself"... Wiem, że będę mało oryginalny, jeżeli powiem Wam, że nagraliście doskonały album:). Prawda jest taka, że każda recenzja debiutu jest pełna pochwał, w dodatku jeżeli padają oceny to albo te najwyższe albo w okolicach 9/10. Zauważyłeś to?:)
Zauważyłem. Bardzo mi się taka sytuacja podoba. A za komplement pod kątem albumu dziękuję.

Chyba nie przeszkadza Wam, że jesteście porównywani do pierwszoligowych zespołów: Porcupine Tree, Dream Theater, Marillion, Anathema? Z drugiej strony nie spotkałem się z opinią zarzucającą Wam brak oryginalności...
Pracujemy nad tym, żeby mieć swój oryginalny styl. Zanim to jednak nastąpi, zawsze będziemy porównywani do zespołów poruszających się w podobnych klimatach muzycznych. Naprawdę nie mam nic przeciwko, że porównują nas do zespołów pierwszoligowych. Bynajmniej mi to nie przeszkadza:)

A co powiesz na określenie: "narodziny gigantów progresywnego rocka" (to też znalazłem w recenzjach:)?
Ja też to czytałem. To z jakiejś francuskiej recenzji naszej płyty. Pan recenzent chyba trochę przesadził:)))

Czytając natomiast pierwsze wywiady, udzielone jeszcze przed premierą nie odniosłem wrażenia, że spodziewaliście się takiego rozwoju sprawy?
Wiesz, czułem, że ten album może się spodobać. Naprawdę się nad nim napracowaliśmy. Ale nie przypuszczałem, że odzew będzie aż tak dobry, że na nasze koncerty będą przychodzili ludzie w wieku 15-60 lat słuchający naprawdę różnego rodzaju muzyki. Że większość recenzji naszej płyty to będzie wspomniane 9/10. Cholera, naprawdę cieszę się z takiego rozwoju sprawy:)

A jednak upłynęło trochę czasu i proszę okazuje się, że w Polsce będzie reprezentować Was SONY MUSIC, a na świecie amerykańska wytwórnia Laser's Edge. Powiedz jak się to stało, jak do tego doszło? Wysyłaliście promo do Sony (jakoś nie mogę w to uwierzyć?:)
W Polsce płytę wydaliśmy sami. Z Sony podpisaliśmy jedynie umowę na dystrybucję, żeby znaleźć się w Empikach, Media Marktach itp. A z Laser's Edge było tak - pewnego razu płyta dotarła do szefa wytwórni i spodobała się tak bardzo, że postanowił mieć nas u siebie.

Możesz nam zdradzić jakieś szczegóły tych umów (ile albumów obejmują itp.)? No i jakie macie obawy i nadzieje związane z tymi kontraktami? Czy nie sądzisz np., że Riverside może gdzieś "zapodziać się" w Sony przysypany popowymi albumami?
Riverside to w pewnym sensie produkt niszowy. Nie mamy teledysków, nie jesteśmy na listach przebojów, no może poza trójką. Nie mamy takiej promocji jak wykonawcy muzyki pop w których inwestuje wytwórnia. Na "zapodzianie się" skazaliśmy się już na samym początku wybierając taki a nie inny rodzaj muzyki więc nie boje się, że się "zapodziejemy":) Szczegółów umowy Ci nie zdradzę, bo jej nie pamiętam. Ale jest dobrze - pętli na szyi nie mamy i możemy robić co chcemy.

Znasz jakieś dane odnośnie liczby sprzedanych płyt?
Znam:)

A co z resztą świata? Popraw mnie, ale wydaje się mi, że "Out of myself" nie ukazał się jeszcze poza granicami naszego kraju...
Jeszcze nie, ale mamy już potwierdzony termin wydania płyty za granicą - 21 wrzesień.

Czy są jakieś reakcje z zagranicy?
Są. Jak na razie bardzo pozytywne, ale umówmy się, że wszystko tak naprawdę okaże się po 21 września.

Jak układa się współpraca z Travisem Smithem? Nie widziałem jeszcze okładki do zagranicznego wydania?
Jeżeli widziałeś koszulki, które mieliśmy na trasie Progressive Tour to tak właśnie wyglądać będzie okładka amerykańskiego wydania. A co do współpracy z Travisem - Travis po przesłuchaniu naszej płyty napisał do mnie, że jest dumny z tego, że może robić dla nas okładkę. Odpisałem mu wtedy, że my jesteśmy dumni z tego, że w ogóle z nami współpracuje. No i tak sobie słodziliśmy nawzajem w trakcie tej naszej współpracy:)))). Travis jest artystą o niesamowitym wyczuciu - okładka jest bardziej mroczna od wydania polskiego, jest inna, efekt końcowy bardzo się nam wszystkim podoba.

Jak oceniacie "Progressive Tour"? Jak byliście przyjęci? Jakie wnioski nasunęły się Wam po pierwszej trasie?
Progressive Tour było bardzo pozytywnym doświadczeniem dla nas wszystkich. Cieszymy się, że publiczność zaakceptowała nasz koncertowy wizerunek. Cieszymy się, że dotarliśmy do nowych słuchaczy, że zaczęliśmy zgrywać się na scenie jako zespół. Same plusy.

Kilka dni temu wystąpiliście przed Anathemą w Bydgoszczy, jakie wrażenia? Czy ktoś z Anathemy przysłuchiwał się Waszemu występowi, mówił coś?
Mówił, grał w ramach rozrywki na moim basie przed swoim występem, wypił połowę mojego dopalacza scenicznego, zabrał naszą płytę. Bliźniaki przesympatyczne - totalne zero gwiazdorki. A koncert? Bardzo ciepło przyjęty. Podobno udało nam się zabrzmieć lepiej niż podczas bydgoskiego koncertu na naszej majowej trasie.

Jakie macie dalsze plany koncertowe - "Progresive Tour II"?
Tak, październik 2004, około 10-ciu koncertów głównie w miastach w których jeszcze nie graliśmy

Gracie, graliście w różnych zespołach. Czy Riverside jest teraz dla Was zespołem priorytetowym?
W imieniu chłopaków i swoim powiem krótko - tak.

Słuchałem "Out of myself" kilkanaście razy (o ile nie kilkadziesiąt:) i wiesz co powiem... ten album za nic w świecie nie może się mi znudzić:)! Zastawiałem się dlaczego tak jest. Może Ty jako współtwórca powiesz mi gdzie leży jego tajemnica genialności?
Do genialności to tej płycie moim zdaniem jeszcze trochę brakuje, głównie pod względem produkcyjnym. Ale prawda jest taka, że dobrze się tego słucha:) Wiesz, to jest tak jak z dobrym filmem - oglądasz go i nagle zdajesz sobie sprawę, że z otwarta buzią przesiedziałeś 3 godziny, które minęły szybciej niż mogłoby się to wydawać. Tak samo powinno się słuchać dobrej płyty - jednym tchem. Priorytetem jest fakt, że zawsze należy tworzyć muzykę jaką sam chcesz słyszeć. Jaką sam chcesz się cieszyć, wzruszać, przeżywać. W przypadku tworzenia albumu ważne jest jeszcze żeby płyta stanowiła całość, żeby miała swój początek i koniec, swoje zwroty akcji, swój punkt kulminacyjny, żeby utwory miały czas wybrzmieć zanim zaczną się kolejne i nie mówię tu o ciszy między nimi. To nie może być kilka kompozycji rzuconych na chybił trafił obok siebie. Płyta w formie graficznej ma przedstawiać taką sinusoidę. Wszystko musi być wyważone, proporcjonalne do siebie. Utwory instrumentalne muszą przeplatać się z utworami wokalnymi, utwory mocniejsze z delikatnymi... Podczas pracy nad "Out of Myself" zwracałem na to uwagę jeszcze przed skomponowaniem przez nas wszystkich utworów. To bardzo pomogło przy tworzeniu ostatecznego kształtu albumu.

Wiesz, ja widzę to tak. Ten krążek niesie muzykę bez żadnych większych udziwnień, połamanych kompozycji, wyszukanych instrumentów, nowych rozwiązań, a jednak ma to coś! Uważam, że to co nagraliście wypływa prosto z Waszych serc, jest to muzyka pełna szczerości, przesiąknięta emocjami.
To naprawdę słychać. Kiedy jesteś szczery i kiedy przestajesz być szczery , w przypadku komponowania muzyki słuchacze od razu to wychwycą. W naszym przypadku cieszyliśmy się i bawiliśmy naszą muzyką. To wszystko znalazło swoje odzwierciedlenie w nagraniach. Gdyby to co gramy nie było szczere, zaprezentowalibyśmy dokładnie to, na czym bardzo często polega dramat zespołów, które muszą wydać płytę, bo tak mają w umowie, chociaż nie mają na tę swoja nową płytę do końca pomysłu.

Chciałbym jeszcze nawiązać do tekstów. Powiedz skąd czerpiesz inspirację? Mam jeszcze pytanie odnośnie ostatniego utworu "ok". Padają słowa "There's sadness in my mind - ok". Powiedz co miałbyś na usprawiedliwienie tego człowieka gdyby ktoś zarzucił mu, że za łatwo się poddał, zrezygnował, odpuścił sobie dalszą walkę, pogodził się ze swoim złym losem (oczywiście ja tego tak nie postrzegam).
Ale ten człowiek przede wszystkim pogodził się ze sobą! O to tutaj tak naprawdę chodziło. Jego los wcale nie musiał okazać się zły, tak? A może odkrył, że jest samotnikiem i tak naprawdę inni ludzie wcale nie są mu potrzebni do szczęścia? W tym wypadku najważniejsze było pogodzenie się ze sobą i nie miało to nic wspólnego z poddaniem się czy jakimkolwiek innym działaniem destrukcyjnym. Skąd czerpię inspirację? Z życia czerpię inspirację. Z życia...

Bardzo podoba się mi Wasze podejście do tego co robicie. Mówicie, że nie nagrywacie z myślą o grupie ludzi słuchających np. tylko progresywnych brzmień, Wy i Wasza muzyka jesteście otwarci na wszystkich...
Nam też się podoba nasze do tego podejście:)))) Gdyby było inaczej osobiście czułbym się jak w klatce w której jest takie urządzenie do komponowania z guzikami: "rytm na 7/5", "patetyczna solówka gitarowa na 15 minut" itp. Wiesz, marzę o tym, żeby w przyszłości z naszą muzyką był duży problem. Żeby przysłowiowa pani Krysia pracująca w sklepie muzycznym miała cholerny problem z wrzuceniem naszej płyty w odpowiedni rodzaj muzyki. Marzę o tym, żeby się z frustracji poryczała.

Słuchasz jeszcze czasami waszego debiutu?
Wczoraj słuchałem. Pierwszy raz od kilku miesięcy. A co?

Zdajesz sobie sprawę, że postawiliście sobie wysoko poprzeczkę debiutanckim albumem?
Zdaję sobie również sprawę, że przed trzecim albumem poprzeczka powędruje jeszcze wyżej:) Na tym chyba to wszystko powinno polegać, prawda? Kurcze, jak spadać to z wysokiego konia!

Musi więc teraz paść pytanie o nowy album. Możesz powiedzieć coś na jego temat: czy to też będzie koncept album, kiedy wchodzicie do studia, ile macie przygotowanego materiału?
Pracujemy już nad nowym albumem. Nie chciałbym na razie odkrywać wszystkich kart. Na razie powiem tyle - to będzie rozwinięcie "Out of Myself". W ogóle zastanawiam się czy w tekstach nie zrobić z tego drugiej części jakiejś trylogii. Na drugim albumie przyjdzie czas na jakieś działanie bohatera. Więcej akcji ma być, więcej akcji:)) Koniec już z tym siedzeniem w cieniu i zgrywaniem się na niezrozumiałego przez cały świat samotnika. Czas działać, robić coś ze swoim życiem, uwierzyć w siebie, zacząć upominać się o swoje. Teksty będą miały swoje przełożenie na muzykę. Będzie mniej płaczu i więcej pazura, ale nie zabraknie również chwili refleksji, oddechu. Studio? Tak po drugiej trasie myślę. Planujemy wydać tę płytę na wiosnę 2005, ale wszystko jeszcze zależy od tego co się wydarzy za granicą.

Wielkie dzięki za tę rozmowę. Życzę udanej pracy nad nowym materiałem i miłych wakacji! Do zobaczenia lub usłyszenia.:) Jeżeli chcesz dodać coś na koniec to nie krępuj się:)!
Ok. Masz coś w kąciku ust;)))) A tak poważnie to dziękuję wszystkim naszym fanom za to, że są. I Dziękuję Tobie za ten wywiad.