Multum In Parvo webzine

Publikacja: 01 kwiecień 2004
Wywiadu udzielał: P.GRUDZIŃSKI
Rozmawiał: Paweł Grędziński

Trudno cokolwiek mądrego napisać we wstępie, skoro o Riverside napisało się już tyle i nadal się pisze. Jeżeli jeszcze do tej pory nie sięgnęliście po ich płytę, a mienicie się fanami wzruszających, poruszających, po prostu pięknych dźwięków, to trąby z was straszne, tym bardziej że Riverside to dźwięki na wielkim, światowym poziomie.

Witaj Piotrze! Co dobrego słychać w Riverside?Wyszliście już z szoku, wiecie co w ogóle dzieje się z wami i zespołem? Zaskoczeni taką reakcją fanów, prasy itd.?
Witam! Właściwie to cały czas jesteśmy w szoku :) Nie mogę powiedzieć, że to wszystko co się dzieje wokół zespołu nie jest przyjemne ale szczerze mówiąc chyba żaden z nas nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Coraz częściej zdajemy sobie sprawę z tego, że płyta, która nagraliśmy jest całkiem niezła, utwierdzają nas w tym przede wszystkim reakcje naszych fanów, frekwencja na koncertach, w Warszawie na dwóch koncertach w Progresji łącznie było ponad 500 osób, we Wrocławiu, w Kolorze prawie 600 - co było dla nas totalnym zaskoczeniem (wrocławska publiczność rządzi!!! :)), recenzje w mediach też są bardzo dobre. Myślę, że to całkiem dobry początek jak na debiut. A my założyliśmy sobie, że rok 2004 będzie rokiem promocji "Out of Myself", powoli przygotowujemy się do pierwszej części trasy, którą zagramy w maju wraz z zespołami Anamor i Intricate Division, na wrzesień planujemy drugą jej część. Chcemy zagrać jak najwięcej koncertów, pokazać, że na żywo też nieźle nam wychodzi. :)))

Na początku marca mieliście okazję zagrać dwa koncerty w Warszawie, które chyba były pierwszym tak ważnym sprawdzianem dla Riverside? Długo się do nich przygotowaliście, czuliście tremę, nie mogliście spać po nocach :-)...
To były pierwsze koncerty, które zagraliśmy po rocznej przerwie, a w ogóle piąty i szósty koncert w karierze zespołu, więc trema była, szczególnie pierwszego dnia.Przez rok czasu nie grania koncertów, z zespołu który wydał zaledwie demo zmieniliśmy się w zespół, który ma już na swoim kącie płytę, i o którym zaczyna się mówić... taka sytuacja wpłynęła chyba na zespół trochę deprymująco ale wydaje mi się, że wyszliśmy z tego obronną ręką. Same przygotowania trwały właściwie od listopada, wtedy to do zespołu dołączył nowy klawiszowiec Michał Łapaj. Chcieliśmy utrzymać na koncertach atmosferę płyty, chcieliśmy również aby Michał zagrał to po swojemu i to też się udało.

Jak oceniasz te dwa wieczory? Zadowoleni z tych występów? Moim zdaniem przyjęcie zgotowano wam iście królewskie, na sali panowała atmosfera wielkiego święta i zniecierpliwienia.
Tak rzeczywiście atmosfera była świetna zarówno w sobotę jak i w niedzielę, chociaż publiczność w sobotę reagowała bardziej energetycznie niż w niedzielę. Wiemy o tym, że sporo osób nie mogło się już doczekać pierwszego po przerwie koncertu Riverside, w każdym razie teraz mamy nadzieję grać w Warszawie w miarę regularnie, choć oczywiście bez przesady :)) Już teraz chciałbym zaprosić na koncert, który odbędzie się 15 maja w Traffic Clubie. My oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni z tych dwóch występów, chociaż szczerze mówiąc nie obeszło się bez wpadek z naszej strony ale to wszystko wynikało z presji i tremy. Teraz może być już tylko lepiej :))

Zanim przejdziemy dalej i zgłębimy się w dźwięki Riverside, słów kilka o początkach grupy. Riverside powstał w czasie kiedy ty grałeś jeszcze w Unnamed, a Mittloff w Domain? Czy Riverside był przyczyną rozpadu Unnamed i odejścia Mittloffa z Domain?
Rzeczywiście zakładając z Mittloffem Riverside myśleliśmy raczej o projekcie - odskoczni, o czymś co pozwoli nam się spełniać w zupełnie innych klimatach. Kiedy mieliśmy już cały skład z Mariuszem i Jackiem, kiedy zaczęliśmy regularnie grać próby i kiedy z dnia na dzień muzyka, którą komponowaliśmy przynosiła nam coraz więcej radości, to przestało być tylko niezobowiązującym projektem. Oczywiście Riverside nie był bezpośrednim powodem rozpadu Unnamed, chociaż pewnie w jakimś stopniu sie do tego przyczynił, w każdym razie tych powodów było kilka. Z Mittloffem i Domain było podobnie.

Kto w ogóle wpadł na pomysł stworzenia tego zespołu? Czy od początku planowaliście grać tzw. rocka progresywnego?
Pomysł zrodził się kiedyś podczas przejażdżki samochodem Mittloffa i wspólnym słuchaniu płyty Marillion "Clutching At Straws". Wtedy po raz pierwszy o tym rozmawialiśmy, chociaż tak naprawdę dopiero po roku zaczęliśmy go realizować. Nie mieliśmy sprecyzowanej do końca stylistyki po jakiej chcielibyśmy się poruszać, chcieliśmy, żeby to była przestrzenna muzyka ale z odrobiną pazura. Właściwie pierwsza próba z Mariuszem ustawiła nas już na pewien trop, którym zaczęliśmy podążać, jak widać to był dobry trop. :))

Riverside to konglomerat dźwięków, w którym mieszają się wpływy między innymi: Pink Floyd, Marillion, Collage, Porcupine Tree, Dream Theatre, Anathema, czy w nieco mniejszym stopniu Katatonia, a nawet Tool i A Perfect Circle, to dobry trop, czy raczej jestem w błędzie? Słuchacie tych zespołów?
Powiem tak... każdy z nas o ile nie jest fascynatem poszczególnych zespołów to na pewno dość dobrze zna ich twórczość nie trudno zatem dojść, że ich muzyka miała dość duży wpływ na naszą wrażliwość muzyczną i na to co tworzymy. To chyba naturalne. Mam nadzieję jednak, że pośród tych wpływów, które słuchacz znajdzie w naszej muzyce, znajdzie przede wszystkim zaczątek stylu Riverside, który mamy nadzieję potwierdzić na następnej płycie.

Z tego co wiem mieliście spory komfort przy pracy na "Out Of Myself". Czuć, że płyta powstawała powoli, bez pośpiechu, tylko w chwilach inspiracji i odpowiedniej chemii.
Rzeczywiście komfort pracy mieliśmy, chociaż nie zawsze polegało to na tym, że nagrywaliśmy wtedy kiedy chcieliśmy, raczej wtedy kiedy były do tego możliwości. Z racji tego, że Jacek ma studio nie musieliśmy się martwić o to, że goni nas czas ale z drugiej strony musieliśmy się dostosować do tego, że studio musi na siebie zarabiać. Jak widać miało to swoje plusy i minusy ale całe szczęście udało się płytę skończyć z efektem końcowym zadowalającym :)))

Czy już teraz czujecie presję ze strony fanów, ze kolejna płyta też musi być bardzo dobra. Czy zasadniczo zmieniło się wasze podejście do tworzenia muzyki?
Myślę, że nie presja fanów jest tu najważniejsza, to my sami chcielibyśmy nagrać drugą płytę równie dobrą a właściwie nawet lepszą. Po takim debiucie chcielibyśmy udowodnić, że ta płyta to nie przypadek, a zespół stać na dużo więcej. W momencie kiedy debiut do niczego nie zobowiązywał, od każdej następnej płyty zaczyna się już czegoś wymagać. Mamy przede wszystkim dwa główne założenia: po pierwsze żeby kształtować styl Riverside, żeby był rozpoznawalny i wyczuwalny i po drugie, żeby nie zrobić płyty "Out of Myself II". Oczywiście presja ze strony fanów też jest już wyczuwalna, bo jakby nie było jest spora część osób, która poznała naszą muzykę ponad rok temu, szczególnie ta część jest spragniona nowych kompozycji, nowej dawki emocji :)) Mam jednak nadzieję, że pomimo tej presji i tych naszych założeń, nasza muzyka będzie nadal powstawała spontanicznie, pod wpływem emocji i radości wspólnego grania.

A teraz podzielę się takim swoim małym spostrzeżeniem. Riverside promujecie przede wszystkim z kręgach progresywnych, choć przecież taka muzyka z tego co zauważyłem cieszy się i ma szansę cieszyć się powodzeniem wśród fanów metalu klimatycznego. Skoro Anathema, która z tym gatunkiem nie ma już nic wspólnego przyciąga tylu fanów tego gatunku, to czemu Riverside, który gra od Angoli znacznie ciężej i energiczniej nie maiłaby rozkochać w sobie takich fanów?
Nie staramy się dzielić promocji na kręgi progresywne, metalowe czy jakiekolwiek inne. Wręcz przeciwnie chcielibyśmy dotrzeć do jak największej grupy odbiorców i wszystko robimy w tym kierunku. Myślę, że promocja środowiska związanego z rockiem progresywnym jest o tyle silniejsza, że od jakiegoś czasu nie było w Polsce zespołów, które zahaczały o ten gatunek. Teraz tych zespołów zaczyna być więcej, a spora liczba miłośników tej muzyki ma nadzieję na odrodzenie tej sceny w naszym kraju. Oczywiście różnica pomiędzy Anathema i Riverside jest taka, że Anathema zaczynała od grania metalu i pomimo tego jaką gra teraz muzykę, ma wielu wiernych fanów w tym środowisku nazwałbym to takim naturalnym przywiązaniem. Myślę, że można by znaleźć wiele emocji wspólnych dla Anathemy i Riverside, dlatego nie widzę przeciwwskazań dla fanów Anathemy do tego aby sięgnęli po naszą płytę. :)))

Teraz zadam lekko niedyskretne pytanie. Wybacz moją śmiałość. Czy płyta "Out Of Myself" powstawała w zupełnie trzeźwej atmosferze, ja czuję w tej muzyce unoszące się opary tetrahydroxycanabinolu? Dość sugestywny jest też początek "I Believe", a może zupełnie się mylę? Jak co to z góry przepraszam.
Nie wiem czy pytasz o proces komponowania materiału czy rejestrowania go? :))) Utwory na płytę powstawały raczej w trzeźwej atmosferze chociaż oczywiście zdarzały się czasem imprezy zarówno podczas prób jak i nagrań. Myślę, że muzyka Riverside jest jednak wynikiem świadomych emocji jakie w nas siedzą, a nie wyzwalania ich w sposób sztuczny.

Udało wam się na tej płycie uzyskać bardzo ciekawe brzmienie - przestrzenne, klarowne, dopieszczone, nie brakuje odpowiedniej energii czy pazura. Gdzie pracowaliście nad "Out Of Myself"?
Płytę nagraliśmy w studiu Jacka DBX Studio, zmiksowali ją Magda i Robert Srzedniccy w Serakos Studio, a masteringiem zajął się Grzegorz Piwkowski. Jak widać jest to praca zbiorowa. :))

Nie często się zdarza, ze pod jednym dachem ląduje tylu znakomitych muzyków - mowa tu o całym zespole. Jednak taką perełką Riverside jest wokalista, ponieważ tak wybitnych głosów brakuje w naszym kraju? Czy były w ogóle kłopoty ze znalezieniem odpowiedniej osoby w to miejsce?
Nie da się ukryć, że Mariusz jest wyjątkowym muzykiem i wokalistą. Ma w głosie takie emocje, które trafiają do słuchacza, układa naprawdę świetne, niebanalne linie wokalne (jest pod tym względem strasznym pedantem). Pamiętam, że Mariusz pojawił się na pierwszej próbie w roli basisty. Byliśmy nim oczarowani, na którejś z kolei próbie Mariusz przyznał się, że kiedyś śpiewał w zespole więc namówiliśmy go, żeby spróbował i jak zaśpiewał to wszyscy stanęliśmy jak wryci. To było niesamowite, po pierwszych dźwiękach wiedzieliśmy, że nie trzeba już szukać wokalisty.

Musze w tym miejscu pogratulować ci Piotrze wspaniałych partii, twoje melodie po prostu rozpruwają serce...
Dzięki... ja po prostu uwielbiam grać takie rzeczy... takie proste, i mam nadzieję niebanalne, wzruszające melodie... :)

A gra Mittloffa to po prostu mistrzostwo świata, kto by pomyślał, ze perkusista z death metalowym i korzeniami potrafi tak zagrać, z uczuciem, lekkością i polotem...
Tak, to dla mnie też było pewnego rodzaju zaskoczenie... nie wiedziałem jak Mittloff odnajdzie się w diametralnie innej muzyce, bo przecież to, że lubi jej słuchać, nie koniecznie musiało oznaczać, że będzie umiał ją grać. W każdym razie Ci co słyszeli płytę chyba zgodzą się, że poszło mu wyśmienicie.

Jak doszło do tego, ze taki "Loose Heart" stał się utworem promującym płytę? Nie da się ukryć, ze jest to niesamowity utwór. Szczególnie ta końcówka miażdży, hehe... ale to było do przewidzenia, bo atmosfera w kompozycji rośnie i gęstnieje z minuty na minutę? Opisz może genezę powstania tej kompozycji?
Tak naprawdę nie mieliśmy zbyt wielu możliwości przy wyborze utworu na singiel. W grę wchodziły właściwie 3 utwory. Utwór singlowy nie może być zbyt długi, przede wszystkim dlatego, żeby stacje radiowe chciały go emitować, chcieliśmy też aby był to utwór, który choć trochę przybliży słuchacza do tego jaką muzykę gra Riverside. Wydaje mi się, że "Loose Heart" właśnie spełnia te kryteria. A jak powstawał? Zaczęło się od melodii na gitarze, do której Mariusz zaczął śpiewać i właściwie do momentu gdzie wchodzi ostry riff gitarowy ten utwór sam się nam układał, a że nie chcieliśmy, żeby był zbyt przesłodzony, to go trochę na koniec wzmocniliśmy.

Macie jakiś swoich faworytów na "Out Of Myself", jakie utwory szczególnie wielbicie, obdarzacie sentymentem?
Choć ten materiał ma już trochę czasu, ja wciąż lubię słuchać tej płyty. Właściwie to uważam, że powinno jej się słuchać zawsze w całości ;) choć mimo to mam jeden utwór, który darzę szczególnym sentymentem. To "The Curtain Falls".

Odnoszę wrażenie, że w Riverside znalazły ujście dość negatywne uczucia, takie jak choćby smutek?
Myślę, że zarówno muzyka jak i teksty przekazują emocje, które przewijają się przez całe nasze życie. Powiedziałbym raczej, że nasza muzyka jest bardziej melancholijna, niż smutna. Chodziło bardziej o wciągnięcie słuchacza w opowieść, która ma swój początek i koniec, o próbę utożsamienia się z bohaterem, który popada w różne stany emocjonalne. Chcieliśmy raczej sprowokować słuchacza do myślenia i wyciągania wniosków, niż do bezsensownego popadania w doły czy użalania się nad swoim losem. :))

Ważną rolę w waszej muzyce odgrywają też teksty, które też do najweselszych nie należą? Co staracie się przez nie przekazać, kto jest ich autorem?
Teksty na płycie tworzą koncept album.Opowiadają historię człowieka, który po raz kolejny w swoim życiu wchodzi do "tej samej rzeki". Po raz kolejny sen z powiek zabiera mu kobieta, która pojawiała się już wcześniej w jego życiu. Autorem tekstów jest oczywiście Mariusz i myślę, że pomimo tego, iż w tekstach opowiedziana jest konkretna historia, to teksty są w miarę uniwersalne. Myślę, że większość z nas stawała przed podobnymi dylematami w naszym życiu... oczywiście historia z płyty nie kryje odpowiedzi, daje natomiast nadzieje na to, że sytuacje, które w gruncie rzeczy są porażkami życiowymi, dają nam szansę na rozmowę z samym sobą, na wyciszenie się i poukładanie wszystkiego od początku.

Jeszcze słów kilka o najbliższej przyszłości, jakie plany odnośnie zespołu? Z tego cowiem powstają już nowe utwory, w jakim kierunku pójdzie Riverside, kiedy możemy spodziewać się kolejnego dzieła?
Tak jak pisałem wcześniej, najbliższa przyszłość to promocja "Out of Myslef" zwłaszcza, że prawdopodobnie w maju płyta będzie miała swoją amerykańską premierę. Chcemy zagrać jak najwięcej koncertów, trafić do jak największej ilości stacji radiowych, portali internetowych, magazynów muzycznych. W między czasie powoli przygotowujemy materiał na drugą płytę. Mamy w tej chwili gotowych kilka utworów ale tak naprawdę trudno powiedzieć czy znajdą się one na nowej płycie. Mamy zamiar nagrywać ją na wiosnę 2005, a jak będzie to czas pokaże...