Metal Center

Publikacja: 01 październik 2002
Wywiadu udzielał: RIVERSIDE
Rozmawiał: Emanuel

"CHODZI O ZAINTERESOWANIE LUDZI MUZYKĄ I TO JEST GŁÓWNY PROBLEM"

Dobry wieczór. Fajnie, że akurat z Tobą, chociażby dlatego że Tobie mówiłem kiedyś, że wokal masz trochę grunge'owy...

Mariusz Duda (MD): Grunge'owy?

Jaką macie politykę w zespole?

MD: Cicha dyktatura (śmiech)

RIVERSIDE, skojarzenia idą w stronę grunge'owego Green River. Skąd pomysł na nazwę, kto ją wymyślił i dlaczego?

MD: Mitek bodajże z Grudniem przyniósł i tak zostało. Chociaż tak naprawdę to nie wiem (śmiech)

No to takie nasuwające się pytanie, czy macie podział na lidera i resztę?

MD: Nie. Jeżeli chodzi o muzykę to tworzymy ją tak jak przystało na prawdziwy zespół. Przynoszone przez nas pomysły są takimi początkami budowania całości kompozycji, w którym to udział ma każdy z nas, albowiem utwory aranżujemy wspólnymi siłami. Tak się złożyło, że w zespole spotkały się bardzo silne charaktery i owszem, bywa tak, że każdy stara się daną koncepcję na swoją stronę przeciągać, ale – co jest niezwykle istotne - potrafimy się dogadać i zakończyć dany utwór bez rozlewu krwi, uczucia zazdrości, rywalizacji czy innych takich niepotrzebnych dupereli. Jeżeli zaś chodzi o teksty piosenek to działka przypadła mnie i tak zostało, ale to chyba nie upoważnia do bycia liderem (śmiech)

Czy możesz przedstawić czytelnikom Metal Centre skład waszej supergrupy?

(śmiech w tle) MD: Ale dlaczego supergrupę? To jakieś złośliwe pytanie?

Nie, wystarczy, że powiesz skąd każdy z was jest...

MD: Mittlof grał wcześniej death metal w HATE. Teraz gra z nami i z DOMAIN. Grudzień gra w Unnamed. Całkiem duży staż z 15 lat chyba (śmiech), Jacek ma swoje solowe projekty CEDAMUS, wcześniej też grał w różnych zespołach. Ja grałem parę ładnych lat temu w zespole, który grał "rock progresywny'. Zespół nazywał się XANADU i z dużym sentymentem granie w nim wspominam. To był kawałek świetnej szkoły gry na instrumencie i pracy w zespole...
(nadszedł Piotr Grudziński, a w międzyczasie pokazywali się Jacek Melnicki i Mittlof)

Dlaczego powstał Riverside? Nie jest to może taka opcja, że założyliście zespół ładnie grający komercyjną muzykę, na bazie czego chcecie wypchnąć wasze zespoły macierzyste...

MD: Zespół Riverside powstał, żeby niewątpliwie grać muzykę komercyjną (w tym momencie zapanowała ogólna wesołość).

Czy w związku z tym, Mariusz, Riverside jest twoim jedynym obecnie zespołem?

MD: Mam jeszcze przyjaciela klawiszowca, z którym tworzymy całkiem ładną muzykę. Mam nadzieję, że uda się w najbliższym czasie jakiś materiał zarejestrować. Cholera, co tu zrobić jak człowiek ma tyle muzycznie do powiedzenia (śmiech)

(pytanie do Piotra Grudzińskiego)Jak traktujesz granie w Riverside? To projekt poboczny, czy równoprawny zespół?

Piotr Grudziński (PG): Riverside to jak najbardziej pełnoprawny zespół i powiem szczerze wiąże z nim ogromne nadzieje. Wydaje mi się, że to taki zespół w którym całe życie chciałem grać, gdzie w pełni się realizuje i wiele uczę. Mam nadzieje, że to potrwa jak najdłużej.

Skoro uważasz, że w Unnamed nie do końca grasz to, co najbardziej chciałbyś grać to może spróbuj przybliżyć mniej więcej zespół, który jest najbliżej twoich aspiracji muzycznych? Voivod, Marillion, Rush, Genesis, Collage, Pink Floyd...
(ktoś z boku) JOY DIVISION!!! (śmiech)

PG: Myślę, że nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Ja przede wszystkim czerpię z muzyki, która ma jakiś przekaz emocjonalny, z tych które wymieniłeś najbliższe są mi Marillion i Pink Floyd. Mogę śmiało powiedzieć, że to co do tej pory zrobiliśmy w Riverside jest ogromną dawką emocji i bardzo się z tego cieszę i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że realizuje się tu w 100 %.

Celowo zadałem takie pytanie może trochę ironiczne, ale zazwyczaj kiedy ktoś opisuje jakiś zespół, to posiłkuje się tym, co zna.

PG: Tak, to prawda. Czasem tak jest, że ktoś chce komuś przedstawić zespół mało znany i mówi, przyjdź na ich koncert, grają trochę jak coś tam. Bo co to jest Riverside? Ludzie szukają skojarzeń wokoło tematu, bo jest to łatwiejsze do przekazania. Moim zdaniem to, co tworzymy jest dosyć szeroko inspirowane różnymi stylami. Precyzyjnie określić się nie da. Nie ma to sensu. Ktoś może najprościej zapamiętać, że gramy prog-rocka czy coś takiego. Ale musi pamiętać, że jesteśmy poddani pod szereg różnych wpływów świadomych i nieświadomych, i ja bym tego nie umiał logicznie przekazać. Mogę powiedzieć o naszym jakimś utworze, że przypomina np. Tool i Pain of Salvation, ale sam wiesz, że te dwa zespoły mają się zupełnie nijak do siebie.

Zgadzam się zupełnie z Tobą, bo jest to bliskie mojemu odbiorowi muzyki. Wiem, że coś pichcicie w studiu. Kiedy to można będzie kupić w sklepie?

PG: To co robimy obecnie, nigdy. Nagrywamy demo przede wszystkim dla siebie no i oczywiście do celów zapoznania ludzi z muzyką zespołu. Będziemy próbować zainteresować nasza muzyką jak największa ilość osób, będziemy szukać kontaktu z wytwórniami, pismami muzycznymi, rozgłośniami radiowymi. Czas pokaże co uda nam się osiągnąć tymi zabiegami.

Kiedy byłem na waszym koncercie w Otwocku przeszła mi przez głowę myśl, że najlepszym miejscem do odbioru waszej muzyki jest jakaś sala koncertowa, gdzie koncert rozpoczyna dyrygent ubrany we frak, chrząkający znacząco, by zwrócić na siebie uwagę orkiestry, puka tą swoją batutą w blacik przed sobą, a w przerwach między numerami ludzie siedzący na krzesełkach biją brawo...

PG: Tak to sobie wyobrażasz?

Eee... Jak wy sobie wyobrażacie waszego odbiorcę? Czy to ma być człowiek, który słucha jakiejś ostrej muzy, czy też ktoś, kto z tym nie ma nic wspólnego?

MD: Nie gramy muzyki dla ściśle określonej grupy docelowej.
PG: Chcemy grać dla ludzi wrażliwych.
MD: Muzyka nawiązuje zarówno do zespołów lat siedemdziesiątych, jak i do nowych brzmień. Naszymi słuchaczami równie dobrze mogą być ci, którzy wyrośli przy muzyce wczesnego Genesis czy King Crimson.

Czy zgodzicie się, że gracie muzę trudną?

MD: Trudną dla kogo?

Dla przeciętnego słuchacza.

PG: Jeśli przeciętny słuchacz słucha piosenek w stylu "Majteczki w kropeczki" to rzeczywiście gramy trudną muzykę. Ja mimo wszystko uważam, że gramy prostą muzykę, przepełnioną emocjami i płynącą prosto z serca, myślę że są to czasem różnie skrajne emocje i to słychać w poszczególnych utworach.

MD: Nie jest to muzyka, która wpada i wypada jednym uchem, mimo wszystko jednak pewnego zaangażowania od odbiorcy wymaga. A nie wszystkim się chce.

PG: Nie obrażając nikogo, ale jest na pewno taka część społeczeństwa, która muzykę traktuje jako 'włączę sobie radio, co będzie grało, to będzie", ale są też i tacy ludzie, którzy muzykę studiują. Jest to sprawa indywidualnej wrażliwości każdego. Nie jest to na pewno muzyka, którą będziesz nucił ot tak sobie...

Da się. Ja dzisiaj rano nuciłem sobie wasz Out Of Myself! Ale pytanie jest tego typu. Gracie muzykę w której jest dużo łamania rytmu, synkopy. Ludzie zazwyczaj na żywo wolą TU TA TUTU TA, albo UMPA UMPA.

PG: Owszem, chodziło nam również, żeby coś tam urozmaicić, żeby to nie była taka prosta, monotonna muzyka.

MD: Poza tym używanie niestandardowego metrum...

....da czad?

MD: ...daje nieograniczone możliwości komponowania tego na co tylko mamy ochotę. Aby uzyskać "czad" nie należy przecież polegać tylko na brzmieniu ciężkiej gitary. Osobiście jestem zwolennikiem grania "połamańców' z sensem i umiarem, żeby się nie daj boże muzyka gdzieś tam po drodze nie zagubiła. Inaczej zacznie to przypominać taniec paralityka...

PG: Staramy się wszystko wypośrodkować. Wiadomo, że każdy z nas ma jakieś aspiracje muzyczne i każdy chciałby się zrealizować jako instrumentalista, dlatego też próbujemy robić rzeczy niestandardowe, może trochę trudniejsze w odbiorze ale chcemy przy tym zachować to co płynie z serca czyli prostotę uczuć i emocji jakie rządzą człowiekiem.

Pytanie strasznie stereotypowe. Fajnie, że akurat jesteście tu wszyscy (akurat rzeczywiście zebrali się przez chwilę wszyscy członkowie Riverside). Którego z żyjących muzyków wzięlibyście na wódkę?

Piotr Kozieradzki (PK): Moim ulubionym muzykiem to jest Wojnar. To jest osobowość. (śmiech)

PG: Na wódkę chodzę z osobami, z którymi fajnie się pije wódkę niekoniecznie muszą być muzykami.

MD: To mi przypomina takie szkolne pytanie z podstawówki, wymień swojego ulubionego wokalistę i wokalistkę, i tu padały zwykle odpowiedzi: Shakin' Stevens i Kylie Minogue. (ktoś z boku) i Jason Donovan!!! (śmiech). Odpowiadając na pytanie – byłoby towarzystwa na conajmniej dwa autokary...

Jacek a ty?

Jacek Melnicki (JM): Zdecydowanie Jason Donovan. (śmiech) Ja słyszałem, o co pytasz, ale obawiam się, że... może Krzysio...(nieoczekiwanie spowodowało to kolejną radość)

Co będzie na płycie? Czy to, co mniej więcej słychać ze sceny, czy...

JM: Mniej więcej, ale mniej niż więcej. W studiu będziemy chcieli jeszcze dać sobie czas na poszukiwania.

PG: Jesteśmy na etapie pieszczenia. Zasadnicze elementy takie jak sekcja i gitary są już nagrane. Zostało jednak jeszcze bardzo dużo rzeczy do zrobienia przede wszystkim wokale Mariusza, które będą miały zasadnicze znaczenie w tej muzyce, nadadzą jej charakter.

Czy w takim razie demo to będzie demo, czy też można to nazwać płytą? Ile będzie trwał materiał?

PG: To będzie około 45 minut muzyki. To będzie mała płyta...

PG: Płyta... Wiesz, płytą to ja nazywam coś, co jest wydane przez jakąś firmę i możesz to kupić w sklepie, a to będzie demo bo nie zamierzamy tego wydawać... jak już powiedziałem wcześniej ten materiał ma na celu zainteresowanie ludzi naszym zespołem, wytwórnie, pisma muzyczne, rozgłośnie radiowe... kogo się tylko da a co będzie dalej zobaczymy. Zresztą to co będzie na demo nie jest całością materiału jaki chcielibyśmy zamieścić na płycie. Wciąż jesteśmy na etapie tworzenia.

Ładne mi tworzenie i szukanie, kiedy macie już 40 minut z hakiem gotowej muzy...

PG: Jak na razie mamy 7 utworów, a myśleliśmy o 10. Poza tym płyta ma być koncept albumem i jak na razie historia nie jest cała.

Kto napisze teksty do tej historii?

PG: Oczywiście Mariusz.

MD: Tak naprawdę to jestem w trakcie ich pisania (śmiech).

Możesz powiedzieć, o czym to będzie?

MD: Bohaterem historii będzie człowiek, który... ma problem sam ze sobą (śmiech) Nie chcę na razie o tym rozmawiać, bo koncept historii dopiero się tworzy i może jeszcze wielokrotnie ulec zmianie.

Czy uważasz się za takiego człowieka, który ma problemy sam ze sobą?

MD: Nie. Już nie (śmiech)

Czy planujecie założenie strony w internecie o Riverside?

PG: Tak oczywiście planujemy stronę internetową z tym , że na razie tak naprawdę nie mamy materiałów które mogły by się na niej znaleźć. Nie ma muzyki, nie ma zdjęć... nie mamy nawet logo... My dopiero zaczynamy nasza drogę i te wszystkie zabiegi jeszcze przed nami ale strona będzie na pewno! Będzie można za pośrednictwem tej strony kupić sobie, wymyślam teraz, np. plakat Mittlofa, albo koszulkę z logiem?

PG: Będzie można,... i za drobną opłatą zaprosić nas do domu na jam session (śmiech).

Wracając do nagrań, czy ktoś, kto nie będzie wydawcą, a będzie zainteresowany waszą muzą, będzie mógł sobie np. ściągnąć wasz materiał ze strony?

PG: Chcemy udostępnić część materiału w internecie...

MD: Nie gramy do końca dla siebie, tak?

PG: Jesteśmy tak naprawdę nieznanym zespołem i musimy pracować nad swoim wizerunkiem i nad zainteresowaniem słuchaczy swoją muzyką dlatego wszystkim zainteresowanym na pewno udostępnimy chociaż część materiału.

Czy planujecie zrobić jakąś trasę promocyjną?

PG: Najpierw nagrajmy w spokoju materiał. W tej chwili zespół Riverside jest zupełnie nieznanym zespołem i nie widzę sensu robić takowej trasy.

Wiesz, zrobić zespół znanym wystarczy wysłać do wszystkich swoich znajomych pocztę, że istniejecie...

PG: Tak, oczywiście, tylko każdy ma ambicje wyjść poza znajomych i poza przyjacielskie układy wiadomo, że znajomi nie są do końca obiektywni i często ich opinie wiążą się z różnymi emocjami względem osób a nie koniecznie muzyki. Poza tym chodzi o szukanie coraz większej grupy słuchaczy i zdobywanie jej.

Chcę wam zadać trudne pytanie. W składzie Riverside jest z wami Mittloff. Na co liczycie w związku z tą znajomością i jak planujecie wykorzystać ją dla zespołu?

PG: Ja może to pytanie troszeczkę ominę. Każdy z nas ma jakieś znajomości. On ma ich oczywiście najwięcej. I on może je do czegoś tam wykorzystać. Ale każdy z nas je ma i każdy będzie szukał w swoich kontaktach promocji dla zespołu.

To zdrowe podejście.

MD: Poza tym jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Dziś nie będę zapowiadał, że na garach gra Mittlof, tylko Piotr Kozieradzki.

PG: Tak Mittloff sobie tego zażyczył, on chce teraz osiągnąć coś jako Piotr Kozieradzki chociaż i tak chyba nigdy nie ucieknie od Mittloffa.

Czy uważacie się za kapelę niezależną?

PG: Na razie zależymy tylko od samych siebie, i jeżeli my będziemy chcieli ze sobą grać, to zespół będzie istniał.

PK: Dopóki nie wkurzy mnie Grudzień i go nie zgniotę. (smiech)

MD: Paktu z diabłem jeszcze nie podpisaliśmy...

PG: No właśnie, to jest takie pytanie bajka, co będzie, kiedy będzie... Jeśli przychodzi ktoś i zgadza się wydać nam płytę, ale stawia nam określone warunki, to my musimy się wspólnie naradzić, czy nam one pasują, i czy w to wchodzimy, bo wiadomo, że w jakiś sposób się uzależniamy od kogoś.

A na ile byście się zgodzili uzależnić?

MD: Na tyle, abyśmy mogli zrobić to, co chcemy zrobić. Inaczej nie ma sensu.

Kto w Polsce by wam pasował?

PG: W Polsce jest na tyle mało wytwórni płytowych, że spokojnie możemy wysłać płyty do wszystkich i czekać czy coś z tego wyniknie.

Metal Mind zdaje się dominuje obecnie?

PG: Myślę, że do nich wyślemy na pewno płytę. Wydawali swego czasu sporo rzeczy zbliżonych do tego, co my gramy: Collage, Fish, Pendragon i pewnie było tego więcej. Wiemy, że pan Dziubiński się taką muzyką interesuje. Ale będziemy wysyłać wszędzie.

Dlaczego jak się spotka paru muzyków grających wcześniej różne rzeczy, to z tego powstaje jakaś odmiana progresu?

PG: Inaczej, dlaczego ten zespół powstał? Jechałem kiedyś razem z Mittlofem samochodem, kiedy się jeszcze właściwie nie znaliśmy i on puścił wtedy kasetę Marillion, czego się po nim zupełnie nie spodziewałem. Byłem w głębokim szoku, bo znałem go głównie z diabelskich wyziewów. Jakoś tak się rozmowa zeszła, że ja też lubię taką muzykę i że może kiedyś coś zagramy. Temat sobie poleżał jakiś czas i pewnego dnia powstał Riverside, a że jest to akurat taka muzyka, to tylko dlatego, że taką chcieliśmy grać.

Ok. Czy chcecie przekazać coś od was ludziom odwiedzającym Metal Centre?

PG: Szukajcie muzyki Riverside. Może wam się spodoba.

Tylko tyle? A może nie dajcie się ogłupić tym wszystkim wytwórniom, co lansują Britney Spears?

PG: Jak ktoś to lubi, to dlaczego ma tego nie słuchać? Każdy ma wolną wolę podobno i wybiera, czego chce sobie słuchać a czego nie. To jest kwestia gustu i tyle.

MD: Poza tym nie mamy zamiaru rywalizować z wykonawcami, którzy grają muzykę pop. Wiemy przecież jaką gramy muzykę i wiemy, że stety lub niestety jesteśmy skazani na wąską grupę odbiorców. A to nie jest przecież zbyt radosna nowina dla wytwórni płytowych. Wytwórnie muszą zarabiać pieniądze, dlatego lansują to co lansują. Poza tym gdyby ludzie takiej muzyki nie potrzebowali - nie byłoby jej. Wydaje mi się jednak, że muzyka pop się przejada a ludzie chcą czegoś więcej niż tylko tanecznej łupanki - jak to się wszystko potoczy... czas pokaże....

Dobrze, dziękuję za wywiad w imieniu Metal Centre...