artrock.pl

Publikacja: 15 kwiecień 2010
Wywiadu udzielał: P.KOZIERADZKI

W grudniu ubiegłego roku wydali swoje pierwsze oficjalne DVD - "Reality Dream". Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać z artystami o tym wydawnictwie. Czas najwyższy tę zaległość nadrobić, tym bardziej, że lada moment muzycy ruszają w kolejną europejską trasę...

ArtRock.PL: Zacznę nieco luźniej, plotkarsko i… chyba zaskakująco. Co porabia Riverside w „ogórkowym” dla siebie sezonie? Możesz uchylić rąbka tajemnicy o tym, co u każdego z was przed kolejną falą ciężkiej, kwietniowo – majowej, pracy?

Piotr Kozieradzki: Po skończonej trasie, w grudniu 2009, postanowiliśmy odpocząć od zespołu, siebie i wszystkiego co związane z Riverside. Po takiej ilości koncertów trzeba odpocząć. Uwierz mi, to było nam bardzo potrzebne. Daliśmy sobie prawie 3 miesiące wolnego. Takie wakacje w styczniu i lutym. Każdy z nas zajął się czymś innym. Mariusz zaszył się w studiu i rozpoczął nagrywanie drugiej płyty Lunatic Soul, ja mogłem dokończyć sprawę z DVD Riverside oraz przygotować do wydania Division By Zero i Disperse. Michał zaszył się w domu z wszystkimi swoimi klawiszami i głośnikami, a Piotrek zniknął mi tak, że nawet nie wiem co przez te 2 miesiące porabiał (od red. - z pewnością był na warszawskim koncercie Katatonii). Od połowy marca zaczęliśmy się spotykać na próbach i ustaliliśmy harmonogram na ten i przyszły rok. W tym momencie przygotowujemy się do trasy i wszystko wróciło do normy (śmiech).

ArtRock.PL: Już lada chwila ruszacie na koncerty do Holandii, Niemiec i Szwajcarii, w maju zaliczacie Węgry, Słowację, Austrię, Bułgarię, Grecję i Turcję… Powiedz proszę, skąd pomysł, aby w tym roku pominąć Polskę w szerszych koncertowych planach. Wiem, że mają być, co najwyżej, tylko występy festiwalowe. Znając wasze zamiłowanie do biznes - planów – to pewnie nie przypadek? Obawiacie się znudzenia waszymi występami wśród naszych rodaków (śmiech)?

Piotr Kozieradzki: To nie tak… Nie chodzi o znudzenie tylko o przesyt. Znam naszych fanów i pewnie znudzenie ich nie dopadnie. Ostatnia trasa po Polsce to 20 koncertów, więc razem zgodnie z chłopakami ustaliliśmy, że w tym roku skupiamy się na koncertach poza Polską. W miejscach, w których jeszcze nigdy nie graliśmy. Udało się załatwić kilka nowych miejsc, więc plan się ziszcza. Co do Polski, jak na razie potwierdziliśmy jeden koncert. Tak jak wspomniałeś, będzie to festiwal. Dokładne info pojawi się na naszej stronie niebawem. Będzie okazja przypomnieć o sobie i zagrać kilka utworów, których nie graliśmy bardzo dawno lub w ogóle. Odwiedzajcie naszą stronę, tam będą informację, gdzie się pojawimy na koncercie w Polsce.

ArtRock.PL: Czy macie w planach, na wspomniane nadchodzące koncerty, jakieś niespodzianki? Zmiany w konstrukcji występu (ostatnio robiliście podział na ADHD i „resztę”), „zapomniane” numery, może kowery…, albo zupełnie premierowe dźwięki?

Piotr Kozieradzki: Tak jak wspomniałem, będzie kilka niespodzianek. Niespodzianek, więc nie ma sensu ich ujawniać, inaczej przestaną być niespodziankami. Zapraszamy na koncerty, tam właśnie się wszystko wyjaśni (śmiech).

ArtRock.PL: Już trzy miesiące upłynęły od premiery waszego DVD, „Reality Dream”. Powiedz, jak radzi sobie na rynku to wydawnictwo? Jesteście zadowoleni z dotychczasowego zainteresowania tym materiałem?

Piotr Kozieradzki: Spore. W tym momencie "Reality Dream" pokryło się platyną. Osobiście uważam, że to doskonały wynik. Zainteresowanie tym materiałem przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Pierwsze tłoczenie płyty rozeszło się w ciągu niecałego miesiąca. Szczęście, że nasza tłocznia jest bardzo sprawna i dodatkowe egzemplarze były gotowe w ciągu 4 dni. Cały czas sprzedaż jest na bardzo dobrym poziomie, więc nie ma na co narzekać. No może z jednym wyjątkiem. Minusem jest to, że nie dostaniemy od wydawcy pamiątkowej płyty ponieważ sami jesteśmy jej wydawcą. Szkoda, bo to fajny gadżet i miło by było mieć już kolejną taką płytę na ścianie w moim domu. Oczywiście można to przeboleć, ale mam nadzieję, że pojawi się szansa na kolejną płytę do kolekcji.

ArtRock.PL: Ponieważ wszyscy wiedzą już wszystko na temat tego DVD a wy tysiąc razy odpowiadaliście na pytania, dlaczego tak późno i dlaczego bez 5.1 (śmiech), ja zapytam przekornie. Za co szczególnie lubisz to DVD? Co jest, twoim zdaniem, jego najmocniejszą stroną?

Piotr Kozieradzki: Oceniając całość, osobiście uważam, że jest to produkcja na wysokim poziomie. Oczywiście są różnego rodzaju niedociągnięcia, czy błędy. Jednak patrząc na całość, ja osobiście jestem z niego zadowolony. To nieszczęsne 5.1, postanowiliśmy o nim po prostu zapomnieć. Człowiek odpowiedzialny za jego zmiksowanie i post produkcję, słysząc nasze poprawki do składu video i sugestie do miksu 5.1, po prostu na nas się obraził. Nie było sensu tego rozgrzebywać i podjęliśmy decyzję o wypuszczeniu koncertu tylko z dźwiękiem stereo. Prawdę mówiąc mi to nie przeszkadza. Koncert to koncert i dźwięk stereo powinien być wystarczający. Zwyczajowo, pojawiają się opinie, że bez 5.1 nie powinniśmy wydawać tego DVD, dla mnie taki dźwięk jest ok. Jak to mówią, nie można wszystkich uszczęśliwić. Następnym razem będziemy starali się mieć kontrolę nad wszystkim i zmiksować dźwięk również w 5.1 czy innym systemie. Może 130.3 czy innym nowszym (śmiech).

ArtRock.PL: Pozwolisz, że teraz… skoncentruję się li tylko na twojej osobie. „ADHD” odebrałem częściowo jako delikatne parcie, z twojej strony, do ekstremalno – metalowej przeszłości. Nie ciągnie cię trochę do death metalu? Nie korci cię bardziej ekstremalne granie? Może jakiś poboczny projekt?

Piotr Kozieradzki: Jak na razie nie jest to mój priorytet. Najważniejszy jest teraz Riverside. Mamy jeszcze dużo do zrobienia i pokazania. Oczywiście mam pomysł na coś na tzw. boku. Nie będzie to na pewno death metal. Po pierwszych próbach jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że wszyscy będą tym mile zaskoczeni.

ArtRock.PL: A co urzekło cię swego czasu w tak zwanym roku progresywnym, że „sprzedałeś mu duszę”? Jaki jest dziś twój pogląd na ten styl muzyczny?

Piotr Kozieradzki: Jak już wiele razy mówiłem i pisałem, zespołem, który spowodował moje zainteresowanie rockiem progresywnym był Marillion. Fish i spółka po prostu mnie zaczarowali. Te 4 płyty, które razem nagrali, zmieniły moje postrzeganie muzyki. Zainteresowanie Marillion przerodziło się w zainteresowanie całą muzyką progresywną. No i tak mi zostało do dziś. Czasy obecne, patrząc z perspektywy muzyki progresywnej, nie są tak naprawdę „progresywne”. Bardziej przypomina mi to regres czy stagnację, niż progres. Szybkość i technika przejęły pałeczkę melodii i klimatu. Mój ulubiony niegdyś zespół przeobraził się w coś tak dziwacznego, iż słuchanie ich ostatnich płyt sprawia mi po prostu przykrość. Wydawanie niewyobrażalnej ilości bootlegów, koncertów akustycznych czy innych produkcji DVD, wypuszczanie gniotów takich jak "Less is More" czy innych, nie „licuje” mi z tym zespołem, który kiedyś nagrywał "Brave" czy "Seasons End". Oczywiście, w tym wszystkim są tzw. światełka w tunelu. Dużo bardzo dobrych nowych zespołów, które nie zapominają o muzyce, tworząc ją z pasją i smakiem. Czas pokaże jak to będzie z progresywnym graniem. Patrząc na „nowalijki” progresywne jestem jednak dobrej myśli.

ArtRock.PL: No właśnie! Ostatnimi czasy oprócz muzykowania w swojej formacji zająłeś się promowaniem innych formacji. Opowiedz więcej o wytwórni Prog Team i twoich podopiecznych: Division By Zero i Disperse.

Piotr Kozieradzki: Prog Team to inicjatywa, która ma na myśli wyszukiwanie młodych i bardzo dobrych zespołów i pokazywanie ich szerszej publiczności. Riverside jako mój macierzysty zespół jest oczywiście też częścią Prog Teamu. W tym miejscu nie ma potrzeby opowiadania o Riverside w szczegółach. Jeżeli chodzi o dwie pozostałe kapele, czyli Division By Zero i Disperse, to bardzo obiecujące zespoły, które pokazały, że mają sporo do powiedzenia w muzyce progresywnej. Bardziej doświadczony DBZ, znany jest już sporej rzeszy polskich i zagranicznych prog fanów. Ich pierwsza płyta była bardzo ciepło przyjęta niemal na całym świecie. Disperse to bardzo młody zespół, którego muzyka zaskoczyła mnie w pozytywny, wręcz szokujący sposób. Powiem krótko. Gdy usłyszałem ich "dymówkę" po prostu opadła mi szczęka. Bardzo dojrzała, techniczna i melodyjna muzyka. Właśnie taką lubię, więc zaproponowałem chłopakom udział w „akcji”, Prog Team. Jeżeli ktoś był na koncertach z ostatniej trasy ADHD miał okazję usłyszeć na żywo obydwa zespoły. Pod koniec roku DBZ i Disperse powinny pojawić się na kilku koncertach w naszym kraju. Będzie to trasa promująca dwa wydawnictwa. Division By Zero i ich drugi album "Independent Hormony" i debiut Disperse czyli "Journey Through The Hidden Garden". Zapraszam do sklepów po egzemplarze tych dwóch płyt i do zobaczenia na koncertach po wakacjach. Gorąco polecam, naprawdę warto. Kawał dobrej muzyki.

ArtRock.PL: Dziękuję za wywiad.