"Anno Domini High Definition" to album, który nieco odmienił i odświeżył oblicze RIVERSIDE, o jego potencjale świadzy fakt, że przez jakiś czas był najlepiej sprzedającą się płytą w Polsce a na całym świecie pojawiają się entuzjastyczne recenzje. Eksperyment ad 2009, którego efektem jest ta płyta, należy uznać za niezwykle udany. Na kilka pytań dotyczących krążka jak i najbliższych planów odpowiedział nam Piotr Kozieradzki, perkusista zespołu.
No to doczekaliśmy się. Kolejny album Riverside już w sklepach. Reakcje są dobre, mieliście obawy przed premierą?
Piotr Kozieradzki: Wiesz tak prawdę mówiąc obawy są zawsze. To co stworzyliśmy bardzo nam się podoba. Co do naszych fanów też byliśmy spokojni. Zawartość ADHD to esencja stylu Riverside. Jeśli ktoś lubi wcześniejsze płyty, nie powinien być zawiedziony, wręcz przeciwnie. Nareszcie mieliśmy pełną swobodę i mogliśmy zrobić dosłownie wszystko. Taka swoboda to coś niesamowicie nakręcającego. Nie musimy się trzymać ram i możemy stworzyć coś zupełnie innego choć „riversidowego”. Najważniejsze, że reakcję na całym świecie są bardzo pozytywne. Bardzo często pada stwierdzenie, iż to nasza najlepsza płyta. Osobiście uważam ADHD za nasz najlepszy album, choć poprzednie też są super. Ciężko wybrać :DTrylogia zamknięta, rozpoczęliście kolejny etap w swej karierze, trudno było przestawić się na nieco inne tory?
PK: Nie było to trudne. Wszyscy od dawna chcieliśmy stworzyć coś innego, odbiegającego od trylogii a zarazem w naszym stylu. Udało się bez pudła. Chęć napisania i zagrania nowych dźwięków była bardzo wyczuwalna. Słychać to doskonale na płycie. Nagrywając wszyscy mieliśmy przysłowiowe „banany” na ustach.ADHD to przykład tego, że nie wyrzekając się własnego stylu udało wam się stworzyć coś nowego, świeżego. Czy taki kierunek był zamierzony, czy to raczej efekt spontanicznego działania?
PK: Oczywiście. Od samego początku wiedzieliśmy jaka ma być płyta. Energetyczna, żywiołowa a zarazem klimatyczna. Uważam, że połączenie tych światów, bardzo składnie nam wychodzi. Tym razem też udało się połączyć ogień i wodę. Wszyscy fani są już do tego przyzwyczajeni. Na naszych płytach sporo eksperymentujemy. Czasem coś jest fajne i zostaje.W waszej muzyce jeszcze nigdy hammondy nie odgrywały aż takiej roli, aż czuć chwilami klimat lat 70-ych. Czy swego rodzaju wyeksponowanie tego instrumentu to pomysł Michała, czy całego zespołu?
PK: Oczywiście, że całego zespołu. W Riverside panuje demokracja więc nie można inaczej. Chcieliśmy właśnie stworzyć i połączyć klimat lat 70-ych z nowoczesnym progresywno-rockowym graniem. Brzmienie Hammonda jest bardzo wyraziste i charakterystyczne. Doskonałe do rockowej muzy. Tym razem wyeksponowanie go było bardzo dobrym ruchem. Płyta nabrała jeszcze fajniejszego brzmienia.Pewnym novum w Waszej muzyce są również….instrumenty dęte. Brzmi to dość intrygująco.
PK: To właśnie jeden z tych eksperymentów, które się naprawdę udały. Miało być zaskoczenie. I jest. Denciaki w tym fragmencie doskonale się spisują. Mało być jak w serialu „Ulice San Francisco”. Panowie spisali się na medal i jest super. Intrygujące tylko dlatego, że pierwszy raz coś takiego zrobiliśmy. Na pewno lepiej niż efekt deszczu, burzy czy innego wyświechtanego zabiegu. Musiało być w klimacie płyty.Gratuluję pomysłu z czasem trwania krążka – te 44:44 to idealny czas. To celowy zabieg? Czyżbyście też mięli problemy z przegryzaniem się przez 80-o minutowe kolosy?;-) W sumie lepszy lekki niedosyt niż przesyt;-)
PK: Jest kilka powodów dlaczego tak to wygląda. Pierwszy to taki, że jest to nasza 4 płyta. Cztery czwórki są fajowe i zdarzają się raz. Drugi to długość płyty winylowej. Próbujemy wrócić z Riverside do wydawania właśnie czarnych płyt. Mamy na koncie już 2 wydawnictwa a ADHD będzie 3. Premiera na winylu we wrześniu przed trasą. Trzecim powodem jest fakt, iż płyt 80 minutowych bardzo ciężko się słucha. Jakie by one nie były i jakich zespołów, naprawdę trudno przebrnąć przez całą płytę na raz. Postanowiliśmy połączyć te wszystkie sprawy i zrobić płytę krótką, treściwą i nie nużącą.W ramach promocji płyty odbędziecie spore tourne po naszym kraju. Możemy liczyć na jakieś niespodzianki?
PK: Zdecydowaliśmy się na dosyć odważny krok. To największa trasa w Polsce jaką zagramy. Spore przedsięwzięcie - 20 koncertów. Zabieramy ze sobą całą produkcję czyli: światła i dźwięk. Choćby z tego względu będzie to wyjątkowa trasa. Zazwyczaj zabieraliśmy tylko nagłośnienie. Chcemy przygotować wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Poza nowinkami stricte technicznymi muszę ci powiedzieć, że będziemy grali ADHD w całości oraz sporo numerów których nigdy nie graliśmy. Naprawdę powinien być bardzo fajny klimacik na koncertach, trochę niespodzianek a na pewno będzie duże zaskoczenie…Okładka płyty może się nieco kojarzyć z albumem „com” Marillion czy „City-Zen” Iluzjon, nie obawiacie się nieco tych niepotrzebnych porównań?
PK: Jest sporo podobnych tam okładek do czegoś. Nie da się uniknąć porównań. Nie przeszkadza nam to. Poza tym tamte okładki nie są czerwone :DNie mogę nie zapytać. Co z DVD? Nagrania mały miejsce już jakiś czas temu, a wydawnictwa jak nie było, tak nie ma
PK: Naokoło tego kręcenia DVD można by było wyprodukować dłuuugi film pełnometrażowy. Ciężko mi pisać o czymś co tak naprawdę ode mnie nie zależy. Całe opóźnienie było spowodowane nie ze strony zespołu. Materiał zgrany otrzymaliśmy tak naprawdę dopiero miesiąc temu. Jak możesz zauważyć, rok po koncercie. To chyba rekord Guinnessa. Ciekawe trzeba sprawdzić. Całe szczęście jest już u gościa, który doprowadza go do użytku publicznego i mam wrażenie, że pojawi się we wrześniu na trasie jako gotowy produkt. Oczywiście niczego nie mogę zagwarantować. Tak powiem ci szczerze, że sam ciekaw jestem co jeszcze się z tym stanie. Istny cyrk na kółkach..masakraWielkie dzięki za poświęcony czas i do zobaczenia na trasie
PK: Dzięki za wywiad i oczywiście zapraszam na koncerty podczas ADHD Tour w Polsce i całej Europie. Do zobaczenia