SoNGS - onet.pl

Publikacja: 22 styczeń 2013
Autor: Paweł Gzyl
Ocena: 8/10

Od wydania ostatniego albumu Riverside upłynęły aż cztery lata. W tym czasie muzycy oczywiście nie próżnowali. Ale faktem jest, że zastanawiali się również, w którą stronę przekierować swoją muzykę. Uznali bowiem, że na wcześniejszych płytach z powodzeniem wyeksploatowali formułę progresywnego metalu, która z jednej strony przyniosła im dużą popularność w kraju i zagranicy, ale z drugiej – sprawiała że ciągle porównywano ich do amerykańskiego Dream Theater.

Rok temu wokalista Mariusz Duda zaproponował swoim kolegom konkretne zmiany w brzmieniu. Realizacją jego koncepcji zespół zajął się już w studiu – bo tam rodziła się większość nowego materiału. Członków formacji wspomagała para doświadczonych realizatorów, z którą Riverside pracował już wcześniej – Robert i Magda Srzedniccy. Ponieważ przenieśli oni swoje studio w nowe miejsce i zakupili sporo dodatkowego sprzętu, Duda z kolegami wręcz wprowadzili się do niego na kilka tygodni.

Pierwszym zwiastunem nowego brzmienia Riverside okazał się singiel "Celebrity Touch". Ku zdziwieniu fanów ich ulubieńcy zwrócili się w stronę niemal klasycznego hard rocka. Zamiast ostro ciętych riffów metalowej gitary, głównym elementem nagrania były soczyste dźwięki Hammonda, niczym w dawnych nagraniach Deep Purple. Wysunięcie klawiszy na pierwszy plan okazało się ciekawym pomysłem – co potwierdziła reszta zawartości nowego albumu. Tradycyjne tony Mooga rozbrzmiewają bowiem również w "Deprived" czy "Eskalator Shine", tym razem przywodząc już jednak na myśl kanoniczne dokonania prog-rocka, szczególnie wczesnego Yes. Echa hard rocka powracają natomiast w "Feel Like Falling", składając się na jedno z mocniejszych nagrań z krążka.

Drugą stronę "Shrine Of New Generation Slaves" tworzą bardziej klimatyczne kompozycje. Duda postanowił bowiem zmierzyć się tutaj z klasyczną formułą... piosenki. I udało mu się – "We Got Used To Us", "The Depth Of Self-Delusion" czy "Deprived" to prawdziwe perełki na tym wydawnictwie. Grupa wpisała bowiem niebanalne, ale wyraziste melodie w bogate aranżacje, łączące pastelowe pasaże gitar, podniosłe tony klawiszy i soundtrackowe smyczki. Słychać w tych utworach echa klasyków prog-rockowej maestrii, oczywiście Pink Floyd, ale też współczesnych dokonań Porcupine Tree czy nawet Opeth. Riverside mają jednak swój własny język – i kompozycje te podkreślają ich indywidualizm.

Przejawia się on również w tekstach Dudy. Choć niby "Shrine Of New Generation Slaves" nie jest concept-albumem, ma jednak wiodący temat. Tym razem wokalista postanowił opowiedzieć o współczesnych uzależnieniach – od sławy, od szybkiej komunikacji, od pięknych i drogich przedmiotów. Wspomina jednocześnie dzieciństwo, kiedy wszystkiego brakowało, przez co dzieci wyrabiały sobie większą wyobraźnię. Te dosyć pesymistyczne rozważania nad dzisiejszym światem rozświetla jednak na koniec promyk nadziei – "Coda" mówi bowiem, że najważniejszą wartością w życiu każdego człowieka jest rodzina.

Nowy album Riverside to jedno z bardziej udanych dzieł w bogatej już dyskografii formacji. Muzycy zaryzykowali odmianę swej muzyki – i wyszli z tego zwycięsko. Nie tracąc własnego charakteru pisma, wzbogacili je o nowe motywy. Teraz czekamy na koncerty!