Rapid Eye Movement - Darkplanet.pl

Publikacja: 30 wrzesień 2007
Autor: Minawi
Ocena: brak

Ukazała się wreszcie długo oczekiwana przez fanów trzecia część trylogii snów - "Rapid Eye Movement" zespołu Riverside. Biorąc pod uwagę sukces i poziom osiągnięty na poprzednim wydawnictwie - "Second Life Syndrome" - muzycy postawili sobie poprzeczkę bardzo, ale to bardzo wysoko. Dlatego z wielką niecierpliwością czekałam na to, co nam panowie zaprezentują tym razem.
Płyta rozpoczyna się dość mocno utworem "Beyond the Eyelids". Cóż tu powiedzieć - dobra, precyzyjna robota typowa dla Riverside - gęsto od dźwięków, sprawna praca całego instrumentarium - czyli to, do czego zespół zdążył nas przyzwyczaić. Kolejny "Rainbow Box" właściwie powtarza ten schemat, wypracowany progresywny kawałek.

Na tle całej płyty wyróżnia się bezsprzecznie "02 Panic Room". Jest w tym utworze coś co wciąga, może to ten wyraźnie zaakcentowany rytm (tu, o dziwo, bardzo prosty), zapadająca w pamięć melodia, trochę efektów dźwiękowych, no i charakterystyczna płynąca solówka gitary. Choć chyba bardziej interesująco wypada singlowa wersja tej kompozycji - bardziej elektroniczna i ciekawie zaaranżowana.

Następnie mamy "Schizophrenic Prayer" - utwór doskonale wpasowujący się w ogólną konwencję całej trylogii "Reality Dream". Mamy tutaj charakterystyczną oniryczną atmosferę, wiele motywów zgoła orientalnych, od linii melodycznej wielogłosowych wokaliz po użycie bongosów, a także sam tekst dający hinotyczne wyobrażenia ("Dancing around the fire/Getting drunk with the night (...) Hypnos give us your hand").

Kolejna kompozycja - "Parasomnia" - jedna z moich ulubionych na tej płycie, a to z powodu motywu, który pojawia się około minuty 4:30, który kończy się wyszeptanym przez Mariusza Dudę tekstem: "I need to find a way To bring you back again" na tle pobrzękujących klawiszy, po czym następuje gitarowa "jazda".

Spokojniejszym elementem jest "Through the Other Side", zagrany na gitarze akustycznej, ale to kolejny "Embryonic" jest ostoją spokoju i melancholii na "Rapid Eye Movement". Utworek niezwykle klimatyczny, nostalgiczny, no - w sam raz na jesienny albo i zimowy wieczó.

"Cybernetic Pillow" przywraca nas z powrotem na ziemię szybszym tempem i żwawszą rytmiką. Ostatnią kompozycją jest rozbudowany, ponad trzynastominutowy "Ultimate Trip". Niestety, jak dla mnie, nie ma w nim "tego czegoś" co posiadał "Second Life Syndrome", niby mamy wielość motywów, solówek, przejść, łamań tempa, ale czegoś brakuje... Cóż, może uda mi się to odkryć za którymś z kolei przesłuchaniem, póki co - jak już wspominałam - mam mieszane odczucia. Ale napawa mnie optymizmem fakt, iż po pierwszym kontakcie z "REM" album w ogóle mnie nie zaintrygował, zaś z każdym następnym podejściem było już o wiele lepiej - wniosek stąd taki, iż "Rapid Eye Movement" to nie zbiór chwytliwych łatwych piosenek wpadających od razu w ucho, ale celowo, konceptualnie i skrupulatnie przemyślana całość, której trzeba dać czas, aby mogła dojrzeć w naszych umysłach.

Na rozszerzonej wersji albumu - opublikowanej przez InsideOut (w odróżnieniu od jednopłytowego wydania Mystic) - mamy jeszcze 5 dodatkowych utworów - między innymi "weselszy", wzbogacony bębenkami, wariant "Beyond the Eyelids" (pod tytułem "Behind the Eyelids") oraz utwory z singlowego "02 Panic Room". Na koniec prezent w postaci instrumentalnej, absolutnie "kosmicznej" kompozycji "Rapid Eye Movement" - pierwsze 8 minut i 30 sekund to stopniowe rozwijanie tematu z użyciem wielu efektów dźwiękowych, potem wraz z linią basu wchodzimy w jakby transowy rytm i dla tych ostatnich 4 minut warto czekać aż na koniec. Warto też z tego powodu postarać się o wspomniany egzemplarz dwupłytowy, gdyż poza nim nigdzie nie znajdziemy tytułowego utworu do "REM".

Razem z wydaniem "Rapid Eye Movement" Riverside zakończył koncept "Reality Dream" - jak sam zespół określił to mianem "dźwiękowej ekspozycji obrazów, snów, fantazji i marzeń". Pytanie więc, co dalej? Póki co, nie ma się co zastanawiać, a próbować zrozumieć muzykę, nie tylko "słyszeć" a wnikliwie "słuchać". Różne opinie co do "REM" wynikają chyba właśnie z niedosłuchania, zresztą sama widzę to na własnym doświadczeniu. Ważne by nie zwątpić, gdyż w mistrzów się nie wątpi.