Anno Domini High Definition - wp.pl

Publikacja: 20 maj 2009
Autor: Zbigniew Zegler
Ocena: 4,7/5

To nie jest kraj dla Riverside. Polska jest dla przaśnych dziewuch i prostych chłopaków. Najnowsza, czwarta płyta Riverside być może też im się spodoba, bo jest cholernie chwytliwa i na swój sposób przebojowa. Ale za grosz na niej polskości…

Świetny tytuł pierwszego albumu po trylogii "Reality Dream", "Anno Domini High Definition", czyli ADHD, czyli Roku Pańskiego Wysokiej Rozdzielczości. Tylko pięć utworów. 44 minuty i 44 sekundy muzyki. Muzyki bardzo przemyślanej, ale nie wydumanej, czy przekombinowanej. Co w rocku progresywnym wcale nie jest regułą. Riverside udało się niemal niewykonalne zadanie – nagrali płytę zupełnie inną od dotychczasowych, ale jak najbardziej w swoim stylu.

Bardzo dynamiczna, ale nie agresywna. Jeśli pamiętacie wstęp do "Children of Sanchez" Chucka Mangione, to po klawiszowo-gitarowym wstępie, możecie sobie wyobrazić podobne narastanie werbli. To początek "ADHD", "Hyperactive". Najkrótszy, niespełna sześciominutowy, z wyrazistą grą basu i perkusji, z gitarą i klawiszami idealnie wypełniającymi każdy fragment wolnej przestrzeni. I dzielący ją z wokalem Mariusza Dudy. Nienaganny angielski, zdecydowany, bardziej rockandrollowy, niż uduchowiony styl śpiewania, wciąż każe wierzyć w jego dużą wrażliwość. Ale i w pewność siebie. I przekonanie, że zmiany, których autorami są muzycy Riverside, są dobre.

Najbardziej zaskakują trąbka, puzon i saksofon (sic!) w "Egoist Hedonist". I najbardziej prowokują do tupania nóżką. Na drugim miejscu – blasty z końcówki, zamykającego płytę, "Hybryd Times". Na pudle umieściłbym też odbiór całości. Niby trzy kwadranse to cała godzina lekcyjna, która może się wlec niemiłosiernie. Ale w przypadku "Anno Domini High Definition" to tylko 44:44, które przelatuje tak szybko, że natychmiast chce się ją włączyć ponownie.

Kilkanaście lat temu postanowiłem sobie po zglanowaniu pewnej płyty innego zespołu, że nie będę pisał o płytach, które nie są godne polecenia. Strasznie się cieszę, że dzięki "Anno Domini High Definition" będę mógł być wierny swoim obietnicom.

Sprawnie zagrana rockowa płyta na światowym poziomie.