W oczekiwaniu na następcę "Out Of Myself", który ma ukazać się jesienią, Riverside przygotowali specjalnie dla swoich fanów minialbum. Można go kupić w limitowanej edycji za pośrednictwem firmy Rock Serwis oraz w niektórych sklepach, a zawiera on, oprócz koncertowych opracowań kilku utworów znanych z debiutu, przede wszystkim premierowe kompozycje.
Całość otwiera krótkie, akustyczne wprowadzenie "Us", w którym kryje się pewna mistyczność. Jest tu też charakterystyczne ciepło, które może kojarzyć się z dawnym Collage. "Acronym Love" to melancholijna kompozycja, co jest zasługą idealnie zgranych ze sobą wokalu i fortepianu a przepiękna, gitarowa solówka, wyraźnie w stylu Steve'a Rothery, dopełnia reszty. "Dna ts. Rednum or F. Raf" prezentuje już inne oblicze grupy. Utwór jest połączeniem wschodnich brzmień, elektroniki oraz psychodelii co czyni go mocno transowym a bondopodobny motyw robi z niego dość "zakręcone" nagranie. "The Time I Was Daydreaming" przypomina takie kawałki jak "In Two Minds" czy "I Believe", zastosowano w nim jednak pseudo - awangardowy chwyt, co pokazuje, że zespół nie ma zamiaru stać w miejscu. "Stuck Between" jest bardziej śmiałą kompozycją niż inne trafiające na listy przebojów, ale to już nie te czasy gdy w zestawieniach znajdowały się wspaniałe utwory.
Te pięć studyjnych nagrań pozostawia pytanie otwarte - czy są one pozostałościami po pierwszym krążku czy przedsmakiem tego co będzie można usłyszeć na drugim longplayu formacji. Odpowiedź poznamy niebawem.
Na deser fani dostają "I Believe", "Loose Heart", i "Out Of Myself" w wersjach "na żywo", które prezentują inne spojrzenie na utwory. "I Believe" jest właściwie nową wersją utworu, gdyż akustyczna gitara została zastąpiona klawiszami, a i pod koniec mamy piękną solówkę na elektrycznej, która swoimi magicznymi dźwiękami prowadzi słuchającego do niewidzialnego świata. Wszystkie wymienione efekty sprawiają, iż mogę z czystym sumieniem powiedzieć że to wykonanie jest lepsze od oryginału. "Loose Heart" został melodycznie poprowadzony troszkę inaczej niż w studio, dzięki czemu partia wokalna zmieniła się nieznacznie i brzmi po prostu inaczej. "Out Of Myself" został zagrany ostrzej i dynamiczniej. Koncertowe kawałki prezentują zespół w znakomitej formie, słychać, że na koncercie potrafią być bardzo spontaniczni, czego brakuje wielu grupom.
"Voices In My Head" ma za zadanie skrócić czas oczekiwania na nowy, pełny krążek formacji, z czego wywiązuje się znakomicie. Przekonuje, że Riverside chce się rozwijać i może nas jeszcze nie raz zaskoczyć. Oby tak dalej.