Riverside, po wręcz oszałamiającym sukcesie debiutanckiego, już kultowego, krążka "Out Of Myself", sporządził dla fanów małą płytkę z kilkoma premierowymi kompozycjami, które stanowią śmiałe rozwinięcie pewnych pomysłów z debiutu. Mały krążek, a duże zaskoczenie. Zespół nadal jest na fali i bardzo umiejętnie podnosi napięcie i oczekiwanie na następne wydawnictwo.
Intymny klimat, dużo elektroniki, bardzo łagodne i delikatne brzmienie. Prześliczne, akustyczne "Us", doskonałe (z cudowną solówką) "Acronym Love" czy fantastyczne, również podparte akustycznym brzmieniem - "When I Was Daydreaming" to perełki tej płytki. Śliczne, zmysłowe ballady, w których dzieli i rządzi śpiew Mariusza Dudy. Poza tym mamy tu troszkę radiowy (i bardzo elektroniczny) kawałek "Stuck Between" oraz najbardziej rozbudowana i zróżnicowaną pod każdym względem, a także niepokojącą kompozycję o dziwnym tytule "Dna ts. Rednum or F. Raf". Dodatkowo na krążek nagrano trzy kompozycje w wersji na żywo, które nieco różnią się od studyjnych pierwowzorów (w szczególności powala tu aranżacja "I Believe"). Przypominają się koncerty. Doskonałe koncerty.
"Voices In My Head" to wydawnictwo przeznaczone głównie dla fanów oczekujących na kolejną płytę zespołu. Płytka, która z jednej strony zaspokaja oczekiwanie na następny album, a z drugiej jeszcze mocniej je wzmaga. Prawdą jest, że dla mnie stylistyka kompozycji jest zaskakująca. Warto mieć ten album w domu, tym bardziej, że to limitowana edycja.